Ta strona została uwierzytelniona.
Zachar wyszedł, a Obłomow począł myśleć.
Ale i tu nie obeszło się bez kłopotu — o czem myśleć? O liście do rządcy, o zmianie mieszkania, czy też sprawdzać rachunki? Gubił się w kłopotach domowych i leżał, od czasu do czasu z jednego boku przewracając się na drugi. Chwilami wyrywały mu się z ust: Boże mój! Wszędzie kłopoty życia dosięgną człowieka.
Niewiadomo, jak długo leżałby był jeszcze Obłomow w tej niepewności, co robić, gdyby w przedpokoju nie odezwał się dzwonek.
— Już jest ktoś! — rzucił Obłomow, zawijając się w szlafrok, — a ja jeszcze w łóżku! Wstyd. — Któżby to był, tak wcześnie.
Leżąc, z ciekawością ku drzwiom spoglądał.