ani zachowywać się zbyt swobodnie, gdzie ciągle żywo omawiano współczesne wypadki.
Następnie zdawało się Sztolcowi, że wprowadzenie do sennego życia Obłomowa młodej, sympatycznej, rozumnej, a poniekąd sarkastycznej trochę kobiety równałoby się wniesieniu do ciemnego pokoju lampy, która oświeci wszystkie ciemne kąty, wniesie do nich trochę ciepła i w pokoju będzie weselej.
Oto było wszystko, czego on pragnął, poznajomiwszy swego przyjaciela z Olgą. Nie przewidywał wcale, że między Olgą a Obłomowym zapali się sztuczny ogień.
Ilja Iljicz dwie godziny przesiedział z ciotką bardzo grzecznie, ani razu nie założył nogi na nogę, rozmawiał przyzwoicie o wszystkiem, nawet dwa razy bardzo zręcznie podsunął jej stołeczek pod nogi.
Nadjechał baron. Uśmiechnął się grzecznie i grzecznie uścisnął mu rękę.
Obłomow zachowywał się jeszcze poprawniej i wszystko troje byli wzajemnie zupełnie z siebie zadowoleni.
Ciotka na rozmowy Obłomowa z Olgą, na jego wycieczki patrzyła... raczej powiedzieć należy — nie patrzyła wcale. Gdyby chodziła na przechadzki z jakimś młodym człowiekiem, z typu frantów salonowych — to inna sprawa. Ona i wówczas nicby nie powiedziała, ale z właściwym sobie taktem wprowadziłaby niepostrzeżenie inny porządek: poszłaby parę razy z nimi, dałaby im do towarzystwa kogoś trzeciego — i wycieczki zakończyłyby się same przez się.
Ale chodzenie na przechadzkę z „M-sie Obłomowym“, siedzenie z nim w kącie wielkiego salonu, na
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/335
Ta strona została uwierzytelniona.