Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/359

Ta strona została uwierzytelniona.

dorównać jej umysłowi, miały cechę namiętnej miłości.
Często wyczerpany kładł się u nóg jej, przykładał rękę do serca i nasłuchiwał jego bicia, nie spuszczając z niej wzroku, pełnego podziwu i zachwytu.
— Jak on mnie kocha! — myślała Olga w takich chwilach, wpatrując się w niego.
Gdy jednak spostrzegała w nim ukryte i zatajone dawne rysy charakteru — a umiała głęboko wpatrywać się w duszę Obłomowa — opuszczenie się, ledwie dostrzeżoną drzemkę duszy, wnet zasypywała go wymówkami, w których czuć jednak było obawę pomylenia się, a niekiedy żal do samej siebie za zbytnią surowość.
Gdy mu tylko przyszła chętka ziewnąć i ledwie otworzył usta, spotykał się ze wzrokiem pełnym zdziwienia i zamykał gwałtownie. Olga prześladowała najlżejszy nawet cień senności, przemykający się po jego twarzy. Pytała go nietylko o to, co robi, lecz także o to, co będzie robił.
Silniej jeszcze niż od wymówek, budziła się w nim żywotność, gdy dostrzegał, że jego zmęczenie udzielało się i jej, że stawała się wtedy jak gdyby lekceważącą i zimną. Wówczas opanowywała go gorączka życia, podwajały się siły, ruchliwość i cień niknął wtenczas, a sympatja znowu bić poczynała silnem, jasnem tętnem.
Wszystkie te troski jednak nie przekraczały magicznego koła miłości. Działalność Obłomowa była negatywną: nie sypiał w dzień, czytał, niekiedy myślał o napisaniu planu urządzenia majątku, dużo chodził, dużo jeździł. Dalszy jednak kierunek, sama istota życia, czyn — wszystko to jeszcze było w okresie zamiarów.