Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/430

Ta strona została uwierzytelniona.

parasolkę na bok, szybko i namiętnie objęła go za szyję, pocałowała, potem poczerwieniała, przytuliła twarz do jego piersi i cicho dodała:
— ...Nigdy!
Obłomow krzyknął radośnie i padł na trawę do nóg Olgi.