Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

dolnego. Pochód ten przerywał się niekiedy wielkim żydem atramentowym.
„Wielmożny Panie — rozpoczął Obłomow — wysoko urodzony ojcze nasz i karmicielu, Ilja Iljicz...“
Po tym wstępie Obłomow opuścił kilka powitań i życzeń zdrowia i od środka czytał znowu:
„Donoszę twojej barskiej miłości, że w twojej ojcowiźnie wszystko idzie dobrze. Od czterech przeszło tygodni niema deszczu, widocznie rozgniewaliśmy Pana Boga, że deszczu nie posyła. Najstarsi ludzie takiej posuchy nie pamiętają. Jare posiewy spaliło, jak ogniem. Oziminy w niektórych miejscach gąsienica zjadła, w innych mrozy uszkodziły. Przeoraliśmy część na jare zboża, ale niewiadomo, co z tego będzie... Może miłościwy Pan Bóg zlituje się nad twoją barską miłością, a o siebie nie troszczymy się, gdyby nawet zdechnąć wypadło. Przed dniem św. Iwana trzech chłopów uciekło: Łaptjew, Bułoczek, a także Waśka, Kuzniecowa syn. Wypędziłem baby, aby szły szukać mężów, poszły i nie wróciły. Powiadają, że mieszkają w Czełkach, a do Czełek pojechał kum mój z Werchlewa. Rządca go tam wysłał, powiadają, że jakąś sochę zamorską przywieźli, kazał na tę sochę popatrzyć. Nakazywałem mu o zbiegłych chłopach, kłaniałem się sprawnikowi i prosiłem, powiada: „podaj bumagę, a wtenczas spróbujemy wszelkich sposobów, aby zbiegłych powrócić do miejsca zamieszkania“, a oprócz tego nic nie powiedział, a ja upadłem do nóg jego i ze łzami błagałem, a on grubym głosem krzyknął: „ruszaj precz! powiedziano tobie, że wszystko będzie zrobione, co można — podaj bumagę!“ A bumagi ja nie podawał. A nająć u nas nikogo nie można — wszystko idzie na Wołgę,