Ta strona została uwierzytelniona.
według umowy, po ukończeniu sprawy. Pojedzie...
— Bardzo panu dziękuję. Z wielkiego kłopotu pan mnie wybawił — rzekł Obłomow, podając mu rękę. — Jak on się nazywa?
— Isaj Fomicz Zatiortyj — powtórzył Iwan Matwieicz, ocierając prędko rękę rękawem. Ujął na chwilkę rękę Obłomowa, potem wypuścił, a swoją w tył założył. — Jutro pomówię z nim i przyprowadzę.
— Dobrze. Proszę przyjść na obiad i pogadamy. Bardzo, bardzo wdzięczny jestem — mówił Obłomow, odprowadzając Iwana Matwieicza do drzwi.