— Nie, ja mam pełnomocnika. On teraz właśnie na wsi, a ja mogę później przyjechać, gdy się zbiorę, pomyślę.
Począł chwalić się przed Sztolcem jak, nie ruszając się z miejsca, doskonale pokierował swojemi sprawami, jak pełnomocnik zbiera wiadomości o zbiegłych chłopach, dobrze sprzedaje zboże, że przysłał mu półtora tysiąca i zapewne w tym roku jeszcze ściągnie i przyszłe „obroczne“ pieniądze.
Sztolc w ręce klasnął ze zdziwienia.
— Ależ ciebie zrabowano doszczętnie! — zawołał. Z trzystu dusz półtora tysiąca rubli? Kto jest twoim pełnomocnikiem? Co to za człowiek?
— Więcej niż półtora tysiąca — poprawił Obłomow. Z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży zboża, zapłaciłem przecie koszta jego podróży i za pracę...
— Ileż mu dałeś?
— Nie pamiętam, doprawdy, ale ci pokażę... mam gdzieś rachunek.
— Ach, Ilja! Ty w samej rzeczy umarłeś, zginąłeś! — zawołał. — Ubieraj się, pojedziemy do mnie.
Obłomow począł się wykręcać, ale Sztolc przemocą prawie zabrał go ze sobą, napisał pełnomocnictwo na swoje imię, zmusił Obłomowa do podpisania i oświadczył, że bierze Obłomówkę w dzierżawę, aż do chwili przyjazdu i zamieszkania Obłomowa na wsi na stałe.
— Będziesz otrzymywać z majątku trzy razy więcej, niż dotychczas — rzekł. — Tylko ja długo twoim dzierżawcą być nie mogę. Mam swoje sprawy. Jeśli chcesz jedźmy zaraz na wieś, lub przyjedź wkrótce po mnie; będę w majątku Olgi, o trzysta wiorst tylko od ciebie. Zajadę do Obłomówki, wypędzę twego pełnomocnika, wydam odpowiednie
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/600
Ta strona została uwierzytelniona.