ostatniego dnia, w którym wydała ostatnie pieniądze i wtedy dopiero przyszła oświadczyć Obłomowowi, że pieniędzy już nie ma.
Obłomow trzy razy obrócił się na kanapie, usłyszawszy taką wiadomość, potem zajrzał do szufladki — lecz i tu nic nie było. Począł przypominać sobie co z niemi zrobił — i nie przypomniał. Ręką wodził po stole czy nie znajdzie czego — bodaj trochę miedziaków, potem pytał Zachara, ale ten — i we śnie nie widział. Agafja Matwiejewna poszła do „braciszka“ i naiwnie powiedziała, że w domu nie ma pieniędzy.
— A gdzież ty ze swoim wielmożą wydałaś tysiąc rubli, które mu dałem na przeżycie? — spytał. — Skąd ja wezmę dla was pieniędzy? Ty wiesz, że jestem żonaty, dwóch rodzin utrzymywać nie mogę, więc wy ze swoim „barinem“ nie bardzo sobie dogadzajcie.
— Cóż ty bracie „barinem“ kłujesz mnie w oczy? Co on ci zrobił? Nikomu źle nie czyni, mieszka spokojnie. Nie ja go tu zachęcałam do mieszkania, ale ty z Michej Andreiczem.
Dał jej dziesięć rubli i powiedział że więcej nie ma. Potem naradziwszy się z kumem w „traktirze“, przyszli do przekonania, że opuścić siostrę i Obłomowa zupełnie nie można, że sprawa może się oprzeć o Sztolca, ten przyjdzie, rozejrzy się i może jeszcze wszystko przeinaczyć. Mogą nie zdołać ściągnąć całego długu, choć „sprawa słuszna“. Niemiec dobrze podkuty.
Iwan Matwieicz począł dodawać jeszcze po pięćdziesiąt rubli miesięcznie, z zamiarem ściągnięcia tych pieniędzy z dochodów Obłomowa w trzecim roku, a przytem wytłumaczył siostrze,
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/655
Ta strona została uwierzytelniona.