— Skrypt dłużny! — powtórzył Sztolc.
Agafja Matwiejewna pomyślała trochę.
— Dobrze byłoby, gdyby pan pogadał z bratem. Ja żadnego skryptu nie widziałam.
— Czy ona głupia, czy oszustka? — pomyślał Sztolc.
— Ale Ilja Iljicz winien coś pani?
Spojrzała na niego tępym wzrokiem, potem po twarzy jej prześlizgnęła się myśl jakaś, coś podobnego do przestrachu. Przypomniała sobie, że zastawiła perły, srebro, ubranie i zdało się jej, że Sztolc o tem mówi. Nie mogła tylko zrozumieć w jaki sposób dowiedziano się, gdyż o tej tajemnicy nie powiedziała nietylko Obłomowi, ale nawet przed Anisją nie przyznała się, przed którą z każdej kopiejki się spowiadała.
— Ileż Ilja Iljicz winien pani? dopytywał się Sztolc niecierpliwie.
— Nic nie winien, ani kopiejki!
— Ukrywa chyba przede mną — myślał — albo wstydzi się chciwa baba — wyzyskiwaczka! Ale dojdę do końca!
— A dziesięć tysięcy? — spytał.
— Jakie dziesięć tysięcy? — powtórzyła przestraszona i zdziwiona.
— Według skryptu dłużnego. Ilja Iljicz winien pani dziesięć tysięcy rubli — tak czy nie?
— Nie, mnie nie winien — mówiła swoje Agafja Matwiejewna. W poście był winien rzeźnikowi dwanaście i pół rubla, ale to już przed trzema tygodniami zapłacono; za śmietankę mleczarce — także zapłacono. Więcej Ilja Iljicz nikomu nie był winien.
— A dokumentu pani u siebie nie ma żadnego?
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/673
Ta strona została uwierzytelniona.