Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/723

Ta strona została uwierzytelniona.

szafy, wypełnionej temi wszystkiemi drobiazgami, to ledwie nie omdlewała od różnych narkotycznych zapachów, tak że, mimowolnie głowę na bok odchylała.
W spiżarni wisiały, przymocowane do sufitu szynki, aby je myszy nie psuły, leżały sery, głowy cukru, ryba, worki suszonych grzybów, kupione u Czuchońców orzechy.
Na podłodze stały rzędami faseczki masła, wielkie naczynie ze śmietaną, koszyki pełne jajek. Czego tu nie było! Trzebaby drugiego Homera, aby wyliczył szczegółowo wszystko co tu było zgromadzone w różnych kątach, na wszystkich półkach tej małej arki domowego życia.
Kuchnia — było to prawdziwe palladjum działalności wielkiej gospodyni i jej dostojnej pomocnicy Anisji. Wszystko było w tym domu i pod ręką, na swojem miejscu, w porządku i czystości — możnaby powiedzieć — gdyby nie jeden kąt w domu, do którego nie przedostał się promień światła, ani powiew świeżego powietrza, nie zaglądało oko gospodyni, ani zręczne do wszystkiego ręce Anisji. Było to gniazdo Zachara.
W pokoiku jego nie było okna. Ciągła ciemność przyczyniała się do tego, że mieszkanie człowieka stawało się wstrętną norą. Gdy Zachar ujrzał tam kiedy gospodynię, która przyszła z zamiarem oczyszczenia lub ulepszenia czegoś, zaraz stanowczo twierdził, że to nie babska rzecz zajmować się tem, gdzie i jak powinny leżeć szczotki, czernidło i buty, że nikomu nic do tego, dlaczego ubranie leży na kupie na podłodze, a pościel jego w kącie, za piecem, w kurzu, że to on zajmuje się ubraniem „barina“, że on, a nie one sypiają na tej