Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/727

Ta strona została uwierzytelniona.

spiżarni i pośpiesznie wydawała rozkazy, z zupełną świadomością tego co robi.
Anisja stała się jeszcze żywsza niż dawniej, bo roboty przybyło: ciągle biegała, niepokoiła się, ruszała, pracowała — zawsze według rozkazu gospodyni. Oczy jej pojaśniały jeszcze bardziej, a nos, ten jej wymowny nos, zawsze poprzedzał całą jej osobą i różowił się od trosk, myśli i zamiarów. Zdawał się mówić, chociaż język milczał.
Obie były ubrane według godności swego stanu i obowiązku. U Agafji Matwiejewny przybyła nowa szafa, pełna jedwabnych sukien, mantylek, płaszczów; czepeczki zamawiała dla siebie na tamtej stronie, zdaje się, na Litiejnej; trzewiki nie u Apraksina, lecz w Gościnnym dworze, a kapelusze — proszę sobie wyobrazić! — kupowała na Morskiej. I Anisja, gdy pokończyła swoje zajęcia, osobliwie w niedzielę, ubierała się w wełnianą sukienkę.
Tylko Akulina chodziła po dawnemu z fartuszkiem, zatkniętym za pas, a stróż, nawet w czasie letnich upałów nie mógł się rozstać z kożuchem.
O Zacharze cóż mówić? Szary swój frak przerobił sobie na kurtkę; nie można było określić jakiej barwy były spodnie, z czego zrobiony krawat. On jak dawniej czyścił buty, potem spał, wysiadywał pod bramą, tępym wzrokiem przyglądając się rzadko mijającym go przechodniom, albo przesiadywał w najbliższym sklepiku. Robił to samo i tak samo jak robił zawsze, jak robił w Obłomówce, a potem na Grochowej.
A Obłomow? Obłomow był najlepszem odbiciem i wyrazem spokoju, zadowolenia i otaczającej go ciszy. Wpatrując się i wmyślając w swoje