mow. — Przecież bawiłeś się gałązką akacji, a ja — liczyłem.
— Nie, jeszcze proszę pochodzić trochę... „ucha“ jeszcze nie gotowa.
I zamknęła im drzwi przed nosem.
Obłomow, chcąc niechcąc, zrobił jeszcze ośm obrotów i dopiero potem wrócił do pokoju.
Na wielkim okrągłym stole dymiła się „ucha“. Obłomow usiadł na swojem miejscu na kanapie, obok niego na krześle z prawej strony Agafja Matwiejewna, na lewo na małym dziecinnem krzesełku z zasuwą siedział jakiś chłopczyk, mniej więcej trzyletni. Przy nim Masza już trzynastoletnia dziewczynka, następnie Wania, a wieczorem tego dnia przyszedł także Aleksiejew, który usiadł naprzeciwko Obłomowa.
— Jeszcze okońka położę na talerzyk — zwróciła się Agafja Matwiejewna do Obłomowa — tłusty się trafił.
— Dobrzeby było do niego kawałek „piroga“ — dodał Obłomow.
— Zapomniałam, doprawdy zapomniałam — a jeszcze wczoraj myślałam o tem. Zupełnie pamięć straciłam — usprawiedliwiała się Agafja Matwiejewna. — I dla pana, Iwanie Aleksiejewie, zapomniałam o kapuście do kotletów. Niech pan wybaczy.
Wykręcała się umyślnie.
— Nic to nie znaczy! Ja wszystko mogę jeść! — mówił Aleksiejew.
— Szkoda, że się dla niego nie zrobiło wędzonki z groszkiem, albo befsztyk — on to lubi — zauważył Obłomow.
— Sama chodziłam, patrzyłam. Nie było Ilja
Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/733
Ta strona została uwierzytelniona.