Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/745

Ta strona została uwierzytelniona.



X.

Pięć lat minęło znowu. Wiele się zmieniło i na Wyborgskiej stronie. Ulicę, prowadzącą do domu Pszenicynowej zabudowano willami. Pośród nich wznosił się długi, z kamienia gmach rządowy, który przeszkadzał promieniom słonecznym uderzać wesoło w okna spokojnego niegdyś przytułku lenistwa.
Domek postarzał się także, wyglądał zaniedbany, brudny, jak nieogolony i nie umyty człowiek. Farbę deszcz spłókał, rynny deszczowe w niektórych miejscach nadłamane, to też na dziedzińcu stały kałuże błota, przez które, jak dawniej, przerzucono wąską deskę. Gdy się kto w bramce pokazał, stary kundys nie skakał już rzeźko na łańcuchu, ale poszczekiwał ochrypłym i leniwym głosem, nie wyłażąc z budki.
Wewnątrz domu także zmiany nie lada! Tam gospodaruje inna kobieta, bawią się inne dzieci. Od czasu do czasu zjawia się z czerwoną twarzą przepita postać Tarantjewa, lecz nie przychodzi już dobrotliwy, zawsze zgadzający się na wszystko Aleksiejew. Nie widać ani Zachara, ani Anisji; inna otyła kucharka rej wodzi w kuchni, a niechętnie i gburowato spełnia życzenia Agafji Matwiejewny. Tylko ta sama Akulina, w fartuchu, za pas założonym, myje koryta i wiadra, ten sam senny zawsze stróż, w tym samym kożuchu dożywa swego wieku