Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/758

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zginął, zmarniał Bóg wie zaco.
Sztolc westchnął i zamyślił się.
— A nie był zgoła głupszy od innych. Dusza czysta i jasna jak kryształ. Szlachetna, miękka natura — i przepadł!
— Jak to? Z jakiego powodu?
— Powodem, powodem... Obłomowszczyzna! — odpowiedział Sztolc.
— Obłomowszczyzna? — z niedowierzaniem powtórzył literat. Cóż to takiego?
— Opowiem ci zaraz... pozwól zebrać myśli, przypomnieć... A ty spisz to wszystko... może komuś się przyda!
Sztolc opowiedział to, co tu napisano.

KONIEC.