Strona:PL Gorki Maksym - Matka, tłum. Halina Górska.pdf/18

Ta strona została przepisana.

do pokucia i huknąwszy pięścią w stół, jak to robił ojciec, krzyknął na matkę:
— Wieczerza!
Matka podeszła do niego, usiadła obok i objąwszy go przyciągnęła jego głowę do piersi. Paweł starał się ją odepchnąć, odsuwając ręką jej ramię, i krzyczał:
— Mamo — żywo!...
— Głuptasek z ciebie — smutno i łagodnie powiedziała matka przezwyciężając jego opór.
— I — palić będę! Daj mi fajkę ojca... — z trudnością poruszając nieposłusznym językiem bełkotał Paweł.
Upił się po raz pierwszy. Wódka osłabiła jego ciało, ale nie zgasiła świadomości i w głowie jego kołatało pytanie:
— Pijany? Pijany?
Pieszczoty matki zawstydzały go, a smutek w jej oczach wzruszał. Chciało mu się płakać i, żeby stłumić to pragnienie, udawał, że jest bardziej pijany niż był.
A matka gładziła ręką jego spocone, splątane włosy i mówiła cicho: ż
— Nie powinienbyś robić tego... nie trzeba...
Mdliło go. Po gwałtownym ataku wymiotów, matka ułożyła go na pościeli położywszy mu mokry ręcznik na bladym czole. Paweł otrzeźwiał trochę, ale wszystko pod nim i przed nim kołysało się niby na falach, powieki ciążyły mu, w ustach czuł wstrętny, gorzki smak. Patrzył przez rzęsy na dużą z bliska twarz matki i myślał bezładnie:
— Widać za wcześnie jeszcze dla mnie. Inni piją i — nie, a mnie mdli...
Skądś, jak gdyby z oddali, dochodził do niego miękki głos matki:
— Jakim żywicielem będziesz dla mnie, jeżeli zaczniesz pić?
Zamykając oczy, Paweł powiedział:
— Wszyscy piją...

12