Strona:PL Gorki Maksym - Matka, tłum. Halina Górska.pdf/22

Ta strona została przepisana.

Pewnego razu Paweł przyniósł obraz i powiesił go na ścianie — troje ludzi rozmawiając szło dokądś lekko i śmiało.
— To zmartwychwstały Chrystus idzie do Emaus — objaśnił.;
Matce spodobał się obraz, pomyślała jednak:
— Chrystusa czcisz, ale do cerkwi nie chodzisz...
Coraz więcej było książek na półce, którą zrobił Pawłowi kolega, stolarz. Pokój nabrał miłego wyglądu.
Paweł mówił matce „wy“ i nazywał ją „mamo“, ale niekiedy nagle zwracał się do niej czule:
— Matko, nie niepokój się, proszę, wrócę dziś późno do domu...
Matce podobało się to, czuła w jego słowach coś poważnego i mocnego.
Ale obawa rosła w niej. Nie stała się z biegiem czasu bardziej określona, ale coraz silniej niepokoiła serce przeczuciem czegoś niezwykłego.
Czasem w matce budziło się nagle niezadowolenie z syna. Myślała:
— Wszyscy ludzie, jak ludzie, a on, jak mnich. Za surowy jak na swoje lata...
Czasem zastanawiała się:
— A może dziewczynę sobie znalazł?.
Ale na włóczenie się z dziewczętami trzeba pieniędzy, a Paweł oddawał jej prawie cały swój zarobek.
Tak upływały tygodnie, miesiące i niespostrzeżenie minęły dwa lata tego dziwnego, milczącego życia, pełnego nie jasnych myśli i obaw, które zwiększały się ciągle.

IV

Pewnego razu, po wieczerzy, Paweł spuścił firankę w oknie, usiadł w kącie i zaczął czytać, powiesiwszy na