Strona:PL Gorki Maksym - Matka, tłum. Halina Górska.pdf/25

Ta strona została przepisana.

długo i o wszystkim, ale i one — i ona sama — skarżyły się tylko, nikt nie wyjaśniał im, dlaczego życie jest takie ciężkie i trudne. A oto teraz przed nią siedzi jej syn i to, co mówią jego oczy, twarz i słowa, wszystko to zahacza o jej serce napełniając je uczuciem dumy z syna, który naprawdę zrozumiał życie swej matki, mówi jej o jej cierpieniach, współczuje jej.
Matkom — nie współczują.
Wiedziała o tym. Wszystko, co mówił syn jej o kobiecym życiu, było gorzką, znaną prawdą, i w jej piersi drżały i cicho biły się nowe uczucia, coraz mocniej ogrzewając ją nieznaną pieszczotą.
— I co ty chcesz zrobić? — zapytała przerywając mu.
— Chcę uczyć się, a potem — uczyć innych. My, robotnicy, powinniśmy uczyć się. Musimy dowiedzieć się, musimy zrozumieć, dlaczego nasze życie jest tak ciężkie.
Napełniało ją uczucie dziwnej słodyczy, kiedy widziała, jak jego błękitne oczy, zawsze tak poważne i surowe, teraz patrzyły tak łagodnie i czule. Na ustach jej pojawił się uśmiech cichego zadowolenia, choć w bruzdach jej policzków drżały jeszcze łzy. W uczuciach jej nastąpiło wahanie i rozdwojenie. Była dumna z syna, który tak dobrze rozumiał niedolę życia, ale nie mogła zapomnieć o jego młodości i o tym, że mówi on nie tak, jak wszyscy, i że postanowił sam jeden wystąpić do walki z tym życiem, do którego wszyscy i ona sama przywykli. Matce chciało się powiedzieć mu:
— Kochany, cóż ty możesz zrobić?
Ale bała się przeszkodzić sobie w rozkoszowaniu się synem, który ukazał się jej nagle w innej jak gdyby postaci — taki mądry... choć nieco obcy.
Paweł widział uśmiech na ustach matki, uwagę na twarzy i miłość w oczach. Zdawało mu się, że zmusił ją do zrozumienia swojej prawdy i młodzieńcza duma z siły słowa