Strona:PL Gorki Maksym - Matka, tłum. Halina Górska.pdf/255

Ta strona została przepisana.

strony, to myślę mimo woli: śmierć jest pewnie lżejsza od takiego życia. Zawsze sama, dla wszystkich obca, nikomu niepotrzebna, zastraszona krzykami ojca — czyż ona żyła? Żyje się w oczekiwaniu czegoś dobrego, a ona oprócz krzywd i poniżeń nie miała czego oczekiwać...
— Prawdę mówicie, Natasza! — powiedziała pomyślawszy matka. — Żyje się w oczekiwaniu czegoś dobrego, a jeśli nie ma czego oczekiwać — jakież to życie? — i pogłaskawszy łagodnie rękę dziewczyny, spytała:
— Sami jesteście teraz na świecie?
— Sama — odpowiedziała Natasza.
Matka milczała chwilę, po czym powiedziała z uśmiechem:
— To nic! Dobry człowiek nigdy nie jest sam — ludzie zawsze do niego przylgną...

VIII

Natasza została nauczycielką w powiatowym mieście, w fabryce tkackiej i Niłowna zaczęła jej dostarczać zakazanych książek, proklamacyj i gazet.
To stało się teraz jej pracą. Kilka razy na miesiąc, przebrana za mniszkę, handlarkę koronek i samodziału, zamożną mieszczankę lub pątniczkę, rozjeżdżała albo chodziła po prowincji z workiem na plecach lub walizką w rękach. W wagonie i na statku, w hotelach i oberżach, zachowywała się zawsze spokojnie i z prostotą, pierwsza nawiązywała rozmowy z nieznajomymi ludźmi nie obawiając się ściągnąć na siebie uwagi. Przyciągała ku sobie ludzi łagodnością, towarzyskością oraz pewnym zachowaniem się obytego w świecie człowieka, który wiele widział.
Lubiła rozmawiać z ludźmi, słuchać ich opowiadań o życiu, skarg i wątpliwości. Serce jej zalewała radość, ile-