Strona:PL Gorki Maksym - Matka, tłum. Halina Górska.pdf/275

Ta strona została przepisana.

w moim sercu, czy zniszczone zostało moje wyobrażenie o nim jako o odważnym i uczciwym człowieku? Czy wszystko to umarło? Nie, to nie umrze dla mnie nigdy. Wiem o tym. Zdaje mi się, że śpieszymy się zanadto z tym powiedzeniem o człowieku — umarł. „Martwe są jego usta, ale słowo żyć będzie wiecznie w sercach żywych!“
Wzburzona, usiadła znowu przy stole, oparła się na łokciu i ciszej, z zadumą, ciągnęła dalej patrząc na towarzyszy z uśmiechem, zamglonymi oczyma:
— Może być, że mówię głupio, ale wierzę, towarzysze, w nieśmiertelność szlachetnych ludzi, w nieśmiertelność tych, którzy dali mi szczęście żyć tym pięknym życiem, życiem, które upaja mnie radośnie swoją zadziwiającą złożonością, różnorodnością zjawisk, rozwojem idei drogich mi jak własne serce. Być może, że my jesteśmy zbyt oszczędni, gdy chodzi o uczucie. Żyjemy myślą i to nas trochę wypacza, oceniamy, a nie czujemy...
— Czy zdarzyło się wam coś dobrego? — zapytała z uśmiechem Zofia.
— Tak! — kiwnąwszy głową powiedziała Sasza. — Wydaje mi się, że bardzo dobrego! Całą noc rozmawiałam z Wiesowszczikowem. Nie lubiłam go przedtem. Wydawał mi się brutalny i ciemny. I na pewno był taki. Tkwiło w nim niezmienne, posępne rozdrażnienie przeciw wszystkim i wszystkiemu i, z jakąś zabójczą ociężałością stawiając siebie w centrum wszystkiego, brutalnie i ze złością powtarzał ciągle — ja! ja! ja! Było w nim coś mieszczańskiego i drażniącego...
Uśmiechnęła się i znowu powiodła po wszystkich promieniejącymi oczyma.
— Teraz mówi — towarzysze! I trzeba słyszeć, jak on to mówi. Z jaką nieśmiałą, miękką miłością — nie można tego nawet wyrazić słowami! Stał się zadziwiająco prosty i szczery, pełen chęci do pracy. Odnalazł samego siebie, wie,