Strona:PL Gorki Maksym - Matka, tłum. Halina Górska.pdf/387

Ta strona została przepisana.

raźnymi głosami. Chłodny i śliski dźwięk ich rozmowy dotykał jej twarzy i dotknięcie to wywoływało drżenie w policzkach i chorobliwe, obrzydliwe uczucie w ustach. Matce wydawało się nie wiedzieć czemu, że mówią o ciele jej syna i jego towarzyszy, o muskułach i członkach młodzieńców, pełnych gorącej krwi i żywej siły. Że to ciało budzi w nich niedobrą zazdrość żebraków, lepką chciwość wyczerpanych i chorych. Cmokają wargami i żałują tych ciał, które mogłyby pracować i wzbogacać ich, rozkoszować się życiem i tworzyć. Teraz ciała te wycofują się z obiegu życia, wyrzekają się go i równocześnie znika możność władania nimi, wykorzystania ich siły, pożarcia jej. I dlatego ci młodzi wywołują w starych sędziach mściwe rozdrażnienie osłabłego zwierza, który widzi świeży pokarm, ale nie ma już siły pochwycić go, stracił już zdolność nasycania się cudzą siłą i bezsilnie warczy, posępnie wyje widząc, że źródło jego sytości oddala się od niego.
I im uważniej przyglądała się matka sędziom, tym wyraźniejszych kształtów nabierała ta dziwaczna i potworna myśl. Zdawało się jej, że sędziowie nie ukrywają już podnieconej żarłoczności i bezsilnej wściekłości głodnych zwierząt, które mogły kiedyś dużo żreć. I ją, matkę i kobietę, dla której ciało syna jest zawsze i mimo wszystko droższe od tego, co nazywa się duszą, napełniał lękiem widok tych zgasłych oczu, pełzających po jego twarzy, obmacujących jego pierś, plecy i ręce. Spojrzenia ich zdawały się ocierać o jego gorącą skórę, jak gdyby pragnęły ogrzać krew w ich stwardniałych żyłach i w zużytych mięśniach. Ci półmartwi ludzie, teraz ożywieni nieco bodźcami chciwości i zawiści względem młodego życia, musieli je osądzić, ale jednocześnie — odebrać samym sobie. Wydawało się jej, że syn czuje te wilgotne, nieprzyjemnie łaskoczące dotknięcia, wzdryga się i patrzy na nią.