Strona:PL Gorki Maksym - Matka, tłum. Halina Górska.pdf/408

Ta strona została przepisana.

den z nich i — zapalą! Połączymy w jedno serce rozdzielone nienawiścią serca i — połączą!
Przypomniała sobie słowa zapomnianych modlitw i, zapalając je nową wiarą, wyrzucała je ze swego serca jak iskry.
— Idą dzieci drogami prawdy i rozumu niosąc miłość do wszystkiego, rozpościerają nad wszystkim nowe niebo, oświecają wszystko niegasnącym ogniem swoich serc. Powstaje nowe życie w ogniu miłości dzieci do całego świata. Któż zgasi tę miłość? Jaka jest siła większa od niej? Kto ją pokona? Zrodziła ją cała ziemia i całe życie chce jej zwycięstwa — całe życie!
Odsunęła się od Ludmiły zmęczona wzruszeniem i usiadła oddychając ciężko. Ludmiła odeszła także ostrożnie, bezszelestnie, jakby się bała coś zniszczyć. Chodziła sprężyście po pokoju, patrzyła przed siebie głębokim spojrzeniem matowych oczu i stała się jakby wyższa, prostsza i smuklejsza. Jej chuda i surowa twarz była skupiona, wargi — zaciśnięte nerwowo. Cisza w pokoju szybko uspokoiła matkę. Dostrzegła nastrój Ludmiły i spytała półgłosem jakby w poczuciu winy:
— Może ja coś nie tak powiedziałam?...
Ludmiła odwróciła się szybko, spojrzała na nią jakby z przestrachem i zaczęła mówić pośpiesznie wyciągnąwszy do niej ręce, jakby pragnęła powstrzymać coś:
— Tak! Tak! Ale nie mówmy o tym. Niech to zostanie takie jak zostało powiedziane. — I spokojniej już ciągnęła dalej. — Musicie już niedługo jechać — to przecież daleko!
— Tak, już niedługo. Ach, gdybyście wiedzieli, jaka jestem szczęśliwa! Wiozę słowo syna! Słowo mojej krwi! Przecie to jakby własna dusza!
Uśmiechnęła się, ale Ludmiła odpowiedziała jej bladym tylko uśmiechem. Matka czuła, że Ludmiła ochładza jej radość swoją powściągliwością i nagle zbudziło się w niej