Strona:PL Gorki Maksym - Matka, tłum. Halina Górska.pdf/81

Ta strona została przepisana.

Wszyscy umilkli, tylko skądś, z daleka, rozległ się pojedynczy głos:
— Pracuj sam!...
— Jeżeli za piętnaści minut nie staniecie do roboty, każę zapisać wszystkim karę! — sucho i wyraźnie odpowiedział dyrektor.
Znowu przeszedł przez tłum, ale teraz podnosiło się za nim głuche szemranie i im bardziej oddalała się i niknęła w głębi jego postać, tym głośniejsze rozlegały się okrzyki.
— Mów z nim!
— Oto macie — prawo! Ech, dolo ty nasza, dolo...
Zwracali się do Pawła krzycząc:
— Ej, ty, prawnik, co teraz robić?
— Mówiłeś, mówiłeś, a on przyszedł — wszystko starł...
— No, Własow, co będzie?
Kiedy okrzyki stały się bardziej nalegające, Paweł oświadczył:
— Towarzysze, proponuję porzucić robotę aż do tej pory, póki nie cofnie rozporządzenia o kopiejce.
W podnieceniu zaskakały słowa:
— Znalazł głupców!
— Strajk?
— O kopiejkę?
— No to co? Jak strajk, to strajk!
— Wszystkich za to wygonią!
— A kto będzie pracował?
— Znajdą się tacy!
— Judasze?

XIII

Paweł zszedł na dół i stanął obok matki. Wszyscy wokoło huczeli spierając się ze sobą, denerwując się, krzycząc.