przytuliła się do swego opiekuna; gdy zaś niebezpieczeństwo minęło, odetchnęła pełną piersią, a sędzia pogłaskał ją po główce, chwaląc jej odwagę i panowanie nad sobą.
Koło piątej po południu, zapóźniwszy się o jakie trzy godziny, kareta stanęła w Seybrock.
— Proszę pana, niech pan będzie tak łaskaw przypomnieć woźnicy, że miał mi wskazać dom Terencjusza Mac-Keona — rzekła Margie gdy dyliżans wtoczył się w ulice miasta.
— Obiecałem twojemu przyjacielowi, Barnejowi, że cię sam dostawię na miejsce twego przeznaczenia — odparł sędzia. — Ale sądzę, że wpierw trzeba nam zjeść cośkolwiek. Musisz być głodna, maleńka, równie jak i ja. Moja stara przyjaciółka, pani Merill, gospodyni w zajeździe „Pod jeleniem“, musi nam przyrządzić naprędce coś smacznego. Potem zobaczymy... Ale oto i zajazd; a pani Merill wygląda właśnie przez okno, jakby nas oczekiwała.
Sędzia Gray żywo zeskoczył ze stopni powozu, pożegnał towarzysza swego, pana Stevensa, a dopomógłszy starej damie wysiąść, zajął się następnie swoją małą protegowaną, którą wprowadził do izby ciepło ogrzanej.
— Dobry wieczór, pani Merill! — zawołał wesoło, wstrząsając przyjaźnie ręką śpieszącej na jego powitanie gospodyni. — Cóż tu u was słychać nowego? Panowie adwokaci znudzili się już pewnie, czekając ma mnie?
— Miło nam oglądać pana sędziego w dobrem zdrowiu — odparła pani Merill z uśmiechem szczerego zadowolenia. — A jakże się miewa panna Rachela i pan Reginald?
— Zdrowi, dziękuję pani. Siostra moja tylko, jak zazwyczaj, uskarża się często na migrenę. Regie (Redżi) wyrósł na tęgiego chłopaka. Nie poznałabyś go pani!
Pani Merill spędziła kilka lat w domu sędziego. Ona to wychowywała jego jedynaka, aż do chwili wyjścia swego zamąż. Matka Reginalda umarła, a Zuzanna Biggs, jak wówczas zwano dzisiejszą gospodynię zajazdu „Pod jeleniem“, miała sobie powierzoną pieczę nad dziecięciem, sierotą.
Wielce też poważano Zuzannę w rodzinie i w całym domu, nad którym po śmierci bratowej objęła przewodnictwo siostra sędziego, miss Rachela Gray.
— Cóż to za dziewczynka i dokąd z panem jedzie? — spytała pani Merill po przywitaniu.
— Przybyła ze mną z Wyn — odrzekł sędzia — i równie, jak ja, jest spragnioną posiłku, którego oczekujemy od gościnności pani. Ale zanim pani zakrzątniesz się koło wieczerzy,
Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/009
Ta strona została uwierzytelniona.