Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/035

Ta strona została uwierzytelniona.

Marjorie pocałowała panią Marston w rękę i uradowana odchodziła, gdy babcia nagle przyciągnęła ją do siebie i serdeczny pocałunek złożyła na jej czole.
— Jesteś dobrem, poczciwem dzieckiem — rzekła staruszka ze łzą w oku. — Niech ci Bóg błogosławi za to, że nie przestajesz być szlachetną nawet wtedy, gdy dotknie cię niesprawiedliwość ludzka.
Lili ukazała się wkrótce potem w salonie z zadąsaną minką, ale nikt nie zwracał na nią uwagi. Po skończonej zabawie dzieci rozstały się, uszczęśliwione rozkosznem spędzeniem dnia całego. — Wszyscy, cisnąc się do rąk ukochanego wuja, dziękowali mu za miłe niespodzianki, a sędzia, życząc im wesoło dobrej nocy, kolejno pakował malców do powozu.
Margie, ułożywszy Dolcię (bo tak nazwała córeczkę swoją) do snu, udała się sama na spoczynek i zasnęła, uśmiechnięta słodko i czując niejako, że błogosławieństwo zacnej staruszki spoczywa nad jej dziecięcą główką.




ROZDZIAŁ V.

— Reginaldzie! czy nie wiesz, gdzie jest Marjorie? — spytała ciotka Rachela, wchodząc do bibljoteki, gdzie bratanek jej siedział nad książką, ucząc się greckich deklinacyj. — Wybieram się do ciotki Livingstone i chciałam, aby mała poszła ze mną do Mety, która obiecała jej pokazać pokoik swej lalki.
— Marjorie? Prawdopodobnie jest w moim pokoju. Jak mnie ona ubawiła, niech sobie ciocia wystawi!... Pobiegłem na górę po słownik łaciński, aż tu spostrzegam, że ta mała zrobiła rodzaj barykady z krzeseł w rogu pokoju i ubrana w białą poszewkę od poduszki, związaną pod brodą, stała tak na wyniesieniu, szepcząc coś półgłosem. Ujrzawszy mnie wchodzącego, zwróciła się ku mnie z największą powagą i rzekła:
— Tylko co właśnie miałam iść po ciebie, Rexie. Jestem pastorem, jak widzisz, i chcę cię prosić, abyś przyszedł buczeć ze mną razem.
— Co? — w głos rozśmiała się ciotka.
— Jak cioci powiadam! Nie mogła mówić modlitwy, a zarazem nadążyć z odpowiedziami ministrantury, więc chciała, abym przyszedł akompanjować jej, bucząc. Jakże się też papa uśmiał, gdy mu to opowiadałem!
— Jest to zabawne dziecko! — rzekła miss Rachela, która