stanie od niej wiosenny kapelusik dla Dolci, przybrany pączkami małych różyczek.
Wróciwszy do domu, uszczęśliwiona dziewczynka pobiegła zaraz pochwalić się z tem Rexowi, który, widząc bladą twarzyczkę swej małej przyjaciółki tak rozpromienioną, podzielał jej zadowolenie. Zaprowadziwszy ją następnie do stołowego pokoju na herbatę, rozmawiał z nią, myśląc z wzrastającym żalem o bliskiem z nią rozstaniu, bo właśnie ojciec mu powiedział, że nazajutrz Margie odwiezioną zostanie do ochronki. Rex, choć nie zwierzał się z tem nikomu, czuł, jak bardzo brak mu będzie małej towarzyszki, do której przywiązał się całą siłą swego współczującego serca.
— Chodź do salonu, Margie — rzekł po herbacie. — Zagram ci coś...
— Dobrze — odparła dziewczynka wahająco — ale poczekaj chwilkę, Regie... Słyszałeś, co twój ojciec mówił... o jutrze? — i usta maleńkiej zadrżały boleśnie.
— Że mają cię odwieźć do zakładu? Tak, wiem o tem, ale to tylko o pięć ulic od nas. Będę cię często widywał... Może więc wolisz zamiast muzyki, żebyśmy zagrali w loteryjkę?
Marjorie potrząsła główką. — Nie, wolałabym, jeżeli ci to wszystko jedno, abyś mi opowiadał dalej o tem, co zacząłeś mówić wczoraj... o gwiazdach i o Szatanie...
— O Saturnie — poprawił Rex, śmiejąc się. — Zaciekawiła cię więc moja astronomiczna prelekcja? Dobrze, maleńka, chodźmy do pokoju papy, stamtąd jest obszerny widok na niebo.
Posadziwszy małą na oknie, Regie usiadł obok na krześle i w sposób przystępny i zajmujący zaczął jej tłumaczyć wielkie tajemnice światów zawisłych w przestworzu. Reginald zamiłowany był w astronomji i z wielkiem zajęciem śledził obroty ciał niebieskich. Margie słuchała z przejęciem, gdy opowiadał jej o Małej i Wielkiej Niedźwiedzicy, o gwieździe polarnej, służącej za przewodnika żeglarzom, zabłąkanym na morzu; wkońcu, odstąpiwszy od przedmiotu, przytoczył jej poetyczną legendę o zatraconej Plejadzie. W tejże chwili błyszcząca gwiazda przemknęła szybko po ciemnym firmamencie nieba i jak iskra ognista zgasła w ciemności.
— Co to jest? — zawołała Marjorie.
— Gwiazda spadająca. W Niemczech istnieje przesąd, że jest ona oznaką, iż dusza, oderwana od ziemi, łączy się w tej chwili z Bogiem. Powinno się wtedy wypowiedzieć w myśli jakieś życzenie, a dobre duchy je spełnią. Może i ty, Margie, wy-
Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/038
Ta strona została uwierzytelniona.