— Moja ty poetyczna stokrotko!... Skąd ty czerpiesz takie wzniosłe porównania! A to jak ci się podoba?
Był to maleńki gołąbek, cały wysadzany drobnemi brylancikami, w dziobku trzymał pierścionek z ogromnym szafirem. Całość tworzyła nader gustowny medaljon. Marjorie nie miała dość słów na wyrażenie podziwu.
— Ten kamuszek połyskuje jak wody zatoki w słońcu. Czy to od pana Clive ten ptaszeczek?
— Nie, Daisy. Moja matka otrzymała go w darze od kogoś, kogo bardzo kochałam. Drogi stryjaszek Jerzy! — dodała gorąco — jakżebym rada go zobaczyć!...
— Czy umarł? — nieśmiało zapytała Marjorie.
— Nie, Daisy... żyje, ale jest bardzo, bardzo daleko... na granicy Chin... nie wiem, czy go kiedy ujrzymy. Tu w tej dolnej szufladce są osobliwie rzeźbione wachlarze, które mi ten stryj przysłał stamtąd, gdy jeszcze byłam dzieckiem. Dawniej mieszkał tutaj, a moja matka bardzo go kochała.
Marjorie przyglądała się z ciekawością delikatnej rzeźbie z kości słoniowej i barwnym malowidłom na spłowiałej materji ozdobionej rysunkami dziwacznych pagód, fantastycznych ptaków i zwierząt.
Potem miss Wirginja wyjęła z bocznej skrytki minjaturę matki, którą obiecała była pokazać Marjorie, i dała jej do ręki zamknięte puzderko.
— Chyba to nie to — rzekła dziewczynka, pocisnąwszy sprężynkę. — O, jaki to piękny pan!... trochę, troszeczkę podobny do pana Clive... Ale to nie może być pan Clive!
— Ach! omyliłam się! — zawołała Wirginja z odcieniem niezadowolenia. — Proszę cię, maleńka, nie wspominaj o tem przed papą, że widziałaś ten portret. Przedstawia on właśnie tego stryja, o którym tylko co mówiłam, najmłodszego brata mego ojca.
Marjorie, zamyślona, nie odrywała oczu od minjatury. Wirginja przyciągnęła ją do siebie i spojrzała przez jej ramię.
— Biedny stryjaszek! — westchnęła.
— Czy uczynił co złego? — zapytała dziewczynka, podnosząc na swoją opiekunkę czyste i niewinne spojrzenie swoich siwych oczu.
Wirginja zawahała się...
— Dużo byłoby o tem opowiadać... Jest on trzecim z rzędu synem mego dziadka! Papa jest najstarszym, po nim następuje stryj Percy, który mieszka w Nowym Yorku. Stryj Jerzy był młodym, ślicznym mężczyzną, wysokiej, męskiej postawy, we-
Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/108
Ta strona została uwierzytelniona.