Byłam u pani Moulton dzisiaj, papo. Tak tam przyjemnie u niej! Zdawało mi się, że mi się wróciły dziecinne moje lata i że znowu jestem pensjonarką.
— Czyżbyś chciała wrócić do pani Dubarry? — zapytał pan i Clive, udając przestraszonego. — Ta francuzica i jej rachunki już mi kością w gardle stanęły.
— Biedna, poczciwa madame! — zaśmiała się Wirginja, — ale uspokój się, papo. Nie mam zamiaru wracać na szkolną ławę. Zbyt dobrze mi jest przy tobie, wiem jednak, że zawsze lubiłeś dobrą panią Moulton.
— Zacna kobieta i dystyngowana — potwierdził pan Clive. — Jakże jej się powodzi?
— Nieźle, ale też i niebardzo dobrze. Muszę poradzić pani Peyton, aby do niej posyłała swoje dziewczynki. Byłoby to z wielką korzyścią dla niej, gdyby mogła dostać więcej uczennic. Papeczko — dodała, przymilając się — a gdybyśmy też do niej oddali Daisy?
Masz tobie! — zaśmiał się pan Clive, głaszcząc córkę po twarzy. — Wyszło szydło z worka! zaraz się domyśliłem, że masz jakiś interes do mnie. I cóż pani Moulton powiada na ten piękny projekt?
— Daisy niezmiernie ujęła ją za serce, długo rozmawiałam z nią o niej na osobności. Zdaje mi się, że możnaby jej z całem zaufaniem powierzyć naszą maleńką... Ja, widzisz, papo — dodała pokornie — jestem trochę za młoda; mogłabym wpaść z jednej ostateczności w drugą: być albo nadto surową, albo zbyt pobłażliwą dla Daisy. Jestem prędką, niecierpliwię się o byle co, a obchodząc się z nią szorstko, mogłabym zwichnąć jej charakter.
Pan Clive popatrzył z czułością na słodkie oblicze, pochylone ku niemu, i pomyślał sobie w duchu, że nie było obawy, aby właścicielka takich oczu grzeszyła zbytkiem srogości.
— A cóżbyś powiedziała na to, gdybym plan twój uznał za zbyt kosztowny? Wykształcenie Daisy na nauczycielkę zabierze kilka lat czasu i pociągnie za sobą znaczne wydatki.
— Nie sądzę, abyś mi odmówił, papo... — rzekła Wirginja, całując go w rękę.
— A gdybym też tak uczynił?
— W takim razie — spokojnie, ale z pewną stanowczością odparła córka — byłabym zmuszoną poprosić cię o część pieniędzy, zostawionych mi przez mamę. Przyjęłam na siebie odpowiedzialność za przyszłość sierotki i nie mogę cofnąć się przed obowiązkiem.
Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/111
Ta strona została uwierzytelniona.