Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.

Wiadomość ta rozproszyła w jednej chwili smutek Puka.
— Czy możemy iść nad sadzawkę, ciociu? — zapytał nieśmiało.
— Dobrze, tylko odziejcie się ciepło — odparła po chwili miss Debora, patrząc w rozpromienione nadzieją twarzyczki dzieci. — Pamiętajcie tylko, że gdy znowu co zbroicie, to za karę położę was spać.
Puk skoczył żywo na górę po siatkę, a Sylwja ubrała tymczasem Pozy. Blot, siedzący na tylnych nogach, przyglądał się tym przygotowaniom i objawiał swoje zadowolenie, bijąc ogonkiem o ziemię.
Ciotka Debora uśmiechnęła się mimowoli, patrząc za odchodzącą małą parką, dążącą w głąb ogrodu, i pomyślała sobie, jaką też nową psotę wymyślą ci niepoprawni figlarze?
Żabia sadzawka, jak ją nazywano, leżała opodal plantacji i nie była głęboka. Było to ulubione miejsce zabawy dzieci, choć drzewa nie rosły dokoła.
— Trzymaj Blota, bo gotów rzucić się do wody i wystraszyć żaby — odezwał się Puk tonem znawcy. — Zapuszczę siatkę tutaj, obok tego dużego kamienia i złapię tę ogromną ropuchę.
Nastała chwila drżącego oczekiwania; Puk westchnął zawiedziony.
— Uciekła! — powiedział.
— Pewnie do swoich dzieci, do małych, biednych ropuszek — wtrąciła Pozy, zniżając głos. — Prędko, braciszku, oto druga nadpływa!
Puk z wielkiego wzruszenia przechylił się tak silnie nad sadzawką, że się zsunął do wody.
— Mam ją! — zawołał triumfująco, pokazując żabę w małej swej zaciśniętej garstce. — Przestań krzyczeć, Pozy, woda wcale niegłęboka.
Ale masz nowe pończoszki na nogach, a ciotka Debby powiedziała, że jeżeli zbroimy co złego, to nas zapakuje do łóżka za karę — wołała żałośnie Pozy, puszczając przez nieuwagę Blota, który na wzór swego małego pana wskoczył również do wody.
— To i cóż z tego? Nie dbam o to tak bardzo, jeżeli i tobie także każą iść spać. Nie płacz, Pozy; weź ode mnie tę żabę, bo jej utrzymać nie mogę, i wrzuć ją do cebrzyka.
— Czy woda bardzo zimna? — lękliwie zapytała dziewczynka, nie mogąc rączką dostać do miejsca, gdzie zanurzony powyżej kostek, stał Puk, walcząc z wyślizgującą się żabą.