północny, wpadł wewnątrz, że ubłagałem ją, aby zatrzymała się choć chwilę, póki nie przyniosę czegoś ciepłego od gospodyni, aby przynajmniej jako tako dziecko zabezpieczyć od chłodu. Ponieważ nie chodziło o nią samą, ale o maleństwo, które niedostatecznie było ubrane, przystała na moją prośbę. Pobiegłem więc co tchu do pani Mackenzie i opowiedziałem o całem wydarzeniu.
— Nie mam nic pod ręką — rzekła gospodyni — prócz starego tureckiego szala, który nieboszczka pani dała mi przed laty. Szlak jeszcze dobry, ale tło całe zniszczone. Nie mogę zrobić z niego lepszego użytku, jak oddając go dziecku pana Jerzego.
Chwyciłem za szal i pobiegłem z nim do młodej pani, mówiąc, że należał on do pani Clive. Lecz nie słuchała mnie i pytała tylko o najbliższą drogę do Sejbruk. Odprowadziłem ją do bramy, ale obawiam się, że zabłądziła w drodze, bo potem już nigdy nie mogłem natrafić na jej ślad.
— I to już wszystko? — smutnie zapytał generał.
— Wszystko, paniczu, niestety! Ale stary pan bardzo zaniepokojony był odtąd w swoim umyśle. Nieraz w nocy słyszałem go jęczącego, i wiem, że dręczyła go okropnie myśl, iż postąpił tak okrutnie z synową i wnuczką.
— Dość już tego, Robercie — przerwał szybko pan Percy Clive, miarkując, że brat nie jest w stanie słuchać dłużej tego smutnego opowiadania.
Generał jednak przyjaźnie położył dłoń swoją na ramieniu starca.
— Dziękuję ci, mój dobry Robercie. Dziękuję ci z serca za to, co uczyniłeś dla żony mojej i dziecka. Nigdy ci tego nie zapomnę.
— Spełniłem tylko swój obowiązek, paniczu — odparł stary sługa wzruszony.
— Cóż teraz zamierzasz uczynić? — spytał Percy Clive brata.
— Co?! — porywczo zawołał generał, biegając wzburzony po pokoju — poruszę niebo i ziemię, aby odszukać ślady mego dziecka!
— Jest to nieodżałowana szkoda, że śmierć twojego wspólnika nie dozwoliła ci powrócić wcześniej. Przybyłeś za późno o cztery lata.
— I jakażby w tem była różnica? — smutnie przerwał Jerzy. — Jeszcze dziś ciężko mi jest przebaczyć... Cóż uczyniła moja biedna żona, aby tak okrutnie być ukaraną z mego po-
Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/134
Ta strona została uwierzytelniona.