skiego i że z zasady przeciwni jesteśmy wojnie. I musisz pan się na to przygotować, że będziesz musiał tu pozostać tak długo, póki twoja głowa nie wydobrzeje. A teraz, jeżeli wolno zapytać, jak się pan nazywasz? Ja jestem Debora Frost.
Słuchając tych szybkich i urywanych sentencyj swojej wybawczyni, wesoły uśmiech zamigotał w pół omdlałych oczach rannego.
— Jestem... możecie mnie panie nazywać kapitanem Rex! — rzekł. — Nie, żebym paniom nie ufał!... broń mnie Panie Boże! — dorzucił szybko — ale boję się, wyjawiając swoje nazwisko, narazić panie na jakąś odpowiedzialność. Że zaś nazwa ta stanowi istotnie część mego imienia, zatem może panie wybaczycie, iż poprzestanę teraz na tem.
— Hm! — rzekła miss Debby, przypatrując mu się bacznie — kiedy byłam młodą dziewczyną, to uczono mnie w łacińskiej gramatyce, że Rex znaczy król, po angielsku King. Zapewne, że się to nie zmieniło do tej pory. Przyznaję ci słuszność, młodzieńcze! Więcej masz oleju w swojej rozpłatanej głowie, niżeli ja w mojej całej. Nie będę cię już o nic pytać.
— Ależ ja chcę pani wszystko powiedzieć!... — zaczął chory gorąco.
— Nie, nie teraz w każdym razie — przerwała ciotka. — Zjesz pan trochę rosołu z kurczęcia, który ci zaraz przyślę, a potem leż zupełnie spokojnie, dopóki nie wrócę. Katonie! pozostaniesz przy panu, a potem przyślę Sylwję, aby cię zluzowała. Ten bandaż jest tak artystycznie zrobiony, jakby to doktór Forsyth sam wykonał — dodała, poprawiając go z zadowoleniem. — Byłam stworzona na chirurga. Daisy! za pół godziny przyjdziesz i dasz mu drugą łyżeczkę tej wódki.
I zebrawszy wszystkie swoje przybory, ciotka Debby poszła pilnować rosołu z kurczęcia i opowiedzieć babci historję rannego oficera.
Marjorie zastała dzieci mocno poruszone. Puk opowiadał Pozy ze wszystkiemi szczegółami przygodę swoją w lesie; a żeby jej dać wyobrażenie, jak wyglądał ranny, obwiązał sobie główkę kuchennym ręcznikiem i całą buzię posmarował mydlinami, mającemi niby naśladować krew.
Marjorie zaledwie zdołała ich uspokoić i uprosić, aby byli bardzo ostrożni w tem, co mówią o nieznajomym.
— Bo widzicie, moi drodzy, jest dużo złych ludzi dokoła, którzyby może poczytali sobie za obowiązek sprowadzić zaraz oddział wojska, aby zawlec tego biednego pana do więzienia. Nie trzeba więc, aby wiedziano, że znajduje się tutaj. Powin-
Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.