— O! pani! — zawołał bez tchu prawie, podbiegając do pani Frost — żołnierze idą, ci, w szarych kurtkach. Mały Sam podsłuchał ich rozmawiających za krzakiem... Mówili, że idą szukać szpiega, który się ukrywa we dworze!
Dora zbladła, jak ściana. Kapitan zerwał się na równe nogi.
— Niech się pani nie lęka — rzekł do staruszki, — postaram się uciec, Kato mi dopomoże.
Babka wyprostowała się energicznie.
— Stój, przyjacielu! — rzekła nakazująco, podnosząc rękę. W domu nie będziesz bezpieczny, bo przeszukają go pewnie od strychu do piwnic. Masz pięć minut czasu, nie więcej. Katonie! idź ukryj pana w stogu siana, który stoi przy stodole. Młodzieńcze! nie bój się o nas! Bóg nas ma w swojej pieczy!
Rex przystanął chwilę, aby sędziwą dłoń zacnej matrony przycisnąć do wdzięcznych ust swoich. Potem wybiegł za Katonem, który wskazał mu otwór w stogu. Była to ostatnia, słaba bardzo deska jego ratunku. Katon zatkał szybko otwór sianem, zostawiając jedną czy dwie szpary, aby więzień mógł oddychać. Potem biegnąc, powrócił do dworu i stanął na zwykłem swem miejscu za krzesłem „jejmości” w chwili, gdy oddział wojska zajechał przed bramę.
Dora tymczasem śpiesznie usunęła nakrycie kapitana Rexa, a spostrzegłszy, że Puk wymknął się z pokoju, odstawiła i jego krzesło, poczem zasiadła na swojem miejscu, na pozór spokojna, myśląc sobie w duchu:
— Wolałabym była odgryźć sobie język, aniżeli powiedzieć to, co powiedziałam Harremu.
Ale były to już daremne życzenia. Złe odstać się nie mogło. Serce jej zaszło zgryzotą i trwogą, gdy usłyszała oficerów, wydających rozkazy, aby otoczyć dwór naokoło i przeszukać ściśle murzyńskie chaty.
— Co widzę, pułkownik Hayes! — zawołała Dora, udając zdziwioną. — Skądże pan przybywasz?
— Zdaje mi się, przyjacielu, iż pozwalasz sobie zbytniej swobody w moim domu — z powagą przemówiła matrona.
— Przepraszam panią... — odparł wojskowy, opamiętawszy się i zdejmując czapkę. — Spełniam tylko obowiązek służbowy. Musisz nam pani wybaczyć.
— Nie zostawiasz mi wyboru... — spokojnie rzekła pani Frost.
— Otrzymaliśmy sekretne zawiadomienie, iż szpieg Rogers, o którym wspominałem wczoraj wieczór, był, czy też znajduje
Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/177
Ta strona została uwierzytelniona.