— Jesteś dzielnym, dzielnym żołnierzem! — zawołał, łkając. — Chciałbym być kiedyś podobnym do ciebie. Poszedłbym tłuc tych szkaradnych buntowników, których nienawidzę z całej duszy! — i w bezsilnem uniesieniu pogroził im małą swą piąstką.
— Puku! — odparł kapitan Rex stłumionym od wzruszenia głosem — jesteś bohaterem! Cokolwiek się stanie ze mną, powtórz ciotce Debby, że ja to powiedziałem. Chciałbym opowiedzieć naszym chłopcom na Północy, jak tutaj dzieci umieją dotrzymywać przyrzeczeń!
Babcia i Dora siedziały na piazzecie, gdy cały oddział wojska zbliżył się ku nim. Na ostatku szedł zrozpaczony Katon i szlochający Puk z Blotem na ręku.
— Mamy go! — triumfująco zawołał Hayes.
— Przyjacielu — odparła babka z przerażeniem, ujrzawszy Rexa otoczonego żołnierzami — przyprowadź tu tego młodzieńca.
Pułkownik zawahał się, ale po chwili skinął na swoich ludzi, aby podprowadzili więźnia.
Słońce oświecało w pełni szlachetną twarz bohaterskiego młodziana, skrępowanego powrozami. Źrenice jego pałały dumą i nieustraszoną odwagą.
— Czy śmiesz twierdzić, że to jest szpieg? — spytała matrona, patrząc śmiało w oczy pułkownikowi.
— Przynajmniej jako taki będzie wisiał — śmiejąc się okrutnie, odparł dowódca.
— Dokąd go prowadzicie? — siląc się na spokój, zapytała babka.
— Do obozu Earlego. Tam sąd wojenny w ciągu dwudziestu czterech godzin rozsądzi jego sprawę i skaże go na kulę w piersi, albo stryczek — z brutalnem zadowoleniem objaśnił Hayes.
— Człowiecze! — z niewysłowioną pogardą odparła sędziwa kwakierka — nie wiem, co bardziej podziwiać: złośliwość twoją, czy nieludzkie okrucieństwo!
— Przykro mi, że z mojej przyczyny narażoną pani zostałaś na to przejście... — wdał się między nich Reginald. — Jeżeli żyć będę, posłyszysz pani wkrótce o mnie; jeżeli zginę, pomódl się za moją duszę.
— Modlę się za ciebie, synu! — odparła staruszka głęboko wzruszona, patrząc zamglonym od łez wzrokiem na męską postać więźnia, chylącą się kornie pod błogosławiącą jej dłonią. — Niech Bóg naszych purytańskich przodków ma cię w opiece i chroni od złego!
Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/182
Ta strona została uwierzytelniona.