bądź spokojna, dziecko! Że mi będzie tęskno i markotno do ciebie, to prawda.
Tu ciotka wyprostowała się energicznie i szybko otarła łzę z oczu.
— No! patrzcież państwo! co za mazgaj ze mnie! Aż wstyd, i to na starość jeszcze!
I niezdolna pohamować się dłużej, ukryła twarz w chustce i załkała cicho.
Dora popatrzała na ciotkę z niedającem się opisać zdumieniem, a słodkie usta Marjorie spoczęły czule na pomarszczonym policzku ciotki Debby.
— No! dość już tego! dość! — mówiła ciotka, przycisnąwszy Marjorie szybko i gorąco do serca. — Nie rozczulaj mnie, dziecko. Nie często w życiu zdarzyło mi się tak duszą przylgnąć do kogo, jak do ciebie, kochanie. Otóż, co chciałam powiedzieć?... Nie chcę, abyś się zatrzymywała z naszej przyczyny... Sędzio! powiedz jej, że ona nie ma swojej woli. Co innego, gdybyśmy tu zostawali na wieki... Ale przenosimy się do Filadelfji i będziemy cię często widywali... Zatem jedź jutro w swoją drogę, dziecko, i niechaj Bóg czuwa nad tobą.
W przejeździe przez Baltimore Marjorie otrzymała list od Wirginji, która, wyraziwszy jej swoje zdumienie i niewysłowioną radość z powodu wszystkich zaszłych wydarzeń i radosnego ich rezultatu, pisała dalej, jak następuje:
„Dziś wieczorem wyjeżdżamy do New-Yorku, a stamtąd do Craignest, gdzie stryjaszek Jerzy nas oczekuje. Przejeżdżał tędy pozawczoraj i mimo odjętej ręki wyglądał o dziesięć lat młodszym, niż poprzednio. Zapomniał całkiem o przebytych cierpieniach i nie myśli o niczem, tylko o swej ukochanej córce, którą pragnie przycisnąć jak najprędzej do swego stęsknionego serca... Spłakałam się, jak dziecko, na jego widok!... Droga moja siostrzyczko, gdybyś wiedziała, jak mi pilno także i ciebie uściskać! Żal mi tylko, że Fred nie może nam towarzyszyć i dzielić z nami tego rodzinnego szczęścia... Myrjam przesyła ci uniżone ukłony... Promienieje uciechą z tego, co zaszło, i wciąż tylko powtarza:
— A co? panienko, a co? czy stara Myrjam nie miała słuszności? Zawsze utrzymywałam, że to pańskie dziecko... i wyszło na moje!
Papa i ja przesyłamy ci tysiące serdeczności. Do miłego i jak najprędszego zobaczenia się.
Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/207
Ta strona została uwierzytelniona.
Twoja kochająca Wirginja”.