Strona:PL Grabiński Stefan - W pomrokach wiary.djvu/097

Ta strona została uwierzytelniona.

Zatracił się ślad...
Hej!...

Wzdrygnęła się Hanka.
— Antek straszno mi, skądś od wertepu przywiało, od hańtego bugaju.
— Pono... kędy wiedzie Czarcia Perć... Hanuś! to doli mojej znak! Zarehotało złe! Jak dnia jakiego nie wrócę do chaty wspomnij na odwieczerz ten... To rodzic przed sąd Boży pozywa w klątewną godzinę..
Przypadł twarzą ku ziemi i zwinął się w kłąb
Słyszała, jak kłańcał zębami ze strachu drąc murawę a oczy obłędem nabiegły.
— Antek! miejże Boga w sercu! a cóże robisz nieszczęśniku?... Jać przeznać doli, nie przeznam, ale ci rzekę, że rychło nastanie odmiana i nam może miłościwsze jutro zapłonie. Za dwa dni święcim gody słonka w noc uroczną Soboty. Dziew boże stado zawiedzie święty wian, kupalnych ogni kolisko... Kralicą pośród stanę, wianeczek pierwsza na wody cisnę; ty złów, a będziesz mój... Antek! cóże ci to?... W rusalnym zdroju ocudzim się, zbędziemy winy na szczęsny życia znój... w świątalnym żarze otrząśniem z niemocy w sobotni cudów czas, gdy Ładoń w męża tężnieje.., Antek! w noc czarów zajdziemy w las po kwiecie, co dolą darzy, paprotne ziele... razem.., Ino się nie ulęknij!
— Darmo, darmo cieszysz; nie dla mnie ono wyrośnie, nie dla mnie.. Z innym pójdziesz na szczęsnej doli łów... Nielza, za późno... I z bólem okrutnym podjął ją za kolana...
— Chi, chi, chi!... — zaniosło śmiechem i z leszczyny wychynął czegoś wielce zweselony Ostap.