Strona:PL Gustaw Daniłowski - Wrażenia więzienne.pdf/152

Ta strona została uwierzytelniona.

z rozbieganymi oczyma jak węgle, plątał się cały dzień zaaferowany niewiadomo czym, tłukł się jak ćma po nocach.
Wesoły malarz posmutniał, siedział lub leżał osowiały, skarżył się na ból głowy, na mrówki w skórze i nieraz zaczynał śmiać się bez powodu i coś pleść trzy po trzy.
Najgorsze wrażenie sprawiał fryzyer, człowiek w starszym wieku, który się borykał z ogarniającym go obłędem. Nerwy miał już rozklekotane zupełnie, najmniejszy hałas, stuknięcie podrywało go jak wybuch miny. Wszystko drażniło, w nocy napadały go wizye, straszne jakieś sny, z których budził się z okrzykiem to, że się pali szpital, to że go duszą, lub ciągną w przepaść — oprzytomniawszy pytał z rozpaczą: co mi jest? co się ze mną dzieje? Co ze mnie tu zrobili!...
Prosiliśmy władzy, by chorych przeniosła do odpowiednich zakładów.
— Przecież to nic zaraźliwego — brzmiała odpowiedź.
— Zapewne! — ale współżycie z tymi