Strona:PL Gustaw Daniłowski - Wrażenia więzienne.pdf/159

Ta strona została uwierzytelniona.

dawnej kamery. Równie brudny korytarz, równie opryskliwy Siergiejew, rdzawy szczęk zamku. W kamerze czterech zupełnie obcych ludzi i piąty zawsze na stanowisku aptekarz.
— Co? znowu? Jak się macie? — przywitał mnie okrzykiem...
Z nowicyuszami zapoznałem się prędko: byli to handlowcy świeżo aresztowani, Bogu ducha, zdaje się, winni ludzie, którzy się dopytywali, kiedy ich puszczą, za co siedzą, czy prędko się sytuacya wyjaśni.
Oczywiście pocieszaliśmy ich z aptekarzem, dowodząc, że potrwa to kilka tygodni, co najmniej, a jak dobrze pójdzie to dwa, trzy miesiące — nie dłużej...
Handlowcy słuchali nas z przerażeniem.
— Ale za co?.
Powtórzyłem im maksymę „ochrany“.
Z kolei jednak ja zacząłem się stawać kozłem ofiarnym żartów... Mija godzina, dwie, zbliża się noc, a nikt się po mnie nie zjawia.
— Kaźcie sobie dać siennik — drwił apte-