Strona:PL Gustaw Daniłowski - Wrażenia więzienne.pdf/33

Ta strona została uwierzytelniona.

rozszlochany jęk, a może tylko przywidzenie rozognionej wyobraźni. Łopocze serce. A w okół coraz głębszy spokój. Cela, jak umarła. Za kratami stoi mroźna sina noc, niema zupełnie, śpi już, widać, miasto. Wloką się martwe minuty tak wolno, jakby potok czasu zgęstniał. Nie płyną, lecz czołgają się ciężkie, zaspane sekundy.
Budzi je raptem i ożywia miarowy takt stąpań po bruku. Patrol się zbliża — zmięszany gwar gburowatych głosów. I nagle targa kratami okropny krzyk: O Jezus, Maryo! Miękkie uderzenia. Jeszcze raz: O Jezus! Jakiś łoskot i niechętne słowa:
— Nu, ostaw — dowolno!...
Priniesi wiedro!...
— Nieboś, żiw — skotina!
Leje się woda, chlupie. Brutalny rozkaz:
— Nu, stupaj! — poparty cyniczną obelgą.
Pokorne skamlanie... i gdzieś wszystko ginie...
Jezus, Marya! — jak przeciągłe echo tłucze mi się pod czaszką ten straszny głos;