Strona:PL Gustaw Daniłowski - Wrażenia więzienne.pdf/47

Ta strona została uwierzytelniona.

łem częściej niż moi szlafkamraci, zaczęły się odrazu pierwszej nocy.
Dorwawszy się do osobnego łóżka z pościelą przysłaną z domu, spałem w najlepsze, gdy dobrze po północy zbudził mnie stale gniewny i gburowaty głos Siergiejewa:
— Stupajtie w niz!
Ubrałem się po ciemku i wyszedłem poprzedzony przez rosłą postać dozorcy, który często oglądał się szeroką, z nosem, jak fajka, znienawidzoną ogólnie twarzą. Idąc przez puste mroczne korytarze mijałem płyty drzwi niby szeregi żelaznych, rdzawych tablic wmurowanych w szary kamień na pamiątkę bezimiennie umarłym.
Za nimi trwała ciężka cisza, czasem tylko przez otwór judasza wymykała się ostra strzałka mdłego światła, nikły ślad, że tam tli się życie.
Jeden numer z oknami na korytarz wyglądał zupełnie jak klatka menażeryi, a walające się w nim na ziemi ciała sprawiały wrażenie dziwacznych potworów, śpiących