Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/108

Ta strona została przepisana.

O nich mówiono w biurze „porządni ludzie“, o tych, co od lat żyli z Nonplusem, przeżyli modę na zębate, cienkie grzebienie do włosów i kieszonkowe składane i wciąż spokojnie dzień w dzień przychodzili, kiedy było trzeba podpisywali arkusze, nie czytając treści.
Ale choć niektórzy mało co czytali i mało kiedy przysłuchiwali się polityce, poznawali się odrazu na ludziach, kto jaki. Z jednego słowa, albo bez słowa nawet.
Kiedy w świeżo zbitej budce przed starym Kuleszą wywalił Stefan Pietrzak puste z ciemną podszewką kieszenie, odrazu rozjaśniło się stojącym za nim, co on za jeden.

Nic z tego nie wynikło tymczasem. Poprostu dowiedzieli się i to było ważne.



Nowi ludzie na parterze, Dolis, Pietrzak i Siciarzowa spowszednieli.
Ranki stawały się z niebieskich i zimnych, różowo złociste i słoneczne. Z niedalekich podmiejskich pól szły podmuchy wiosenne, ziemia ubita w chodnik miękła pod stopami. Ludzie przestawali już o węglu i zimnie mówić, zaczynali o tem, że się sezon kończy. Ziemia pełna jasnych, przezroczystych kałuż pachniała wiosenną cierpkością.
W Nonplusie po staremu kłębił się pył, kiedy Julka w obiadowej przerwie szukała w rozprostowa-

104