Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/141

Ta strona została przepisana.

przyślą. Zawsze przecie teraz długo stać nie będą… — wołali nanowo podnieceni ludzie Nonplusu.
— Ale kiedy, kiedy i jak dzieciom te gęby zapchać na ten czas — kłótliwie i gorzko zawiodła Urbańska.
Jej chuda, ptasia twarz sterczała teraz nad ludźmi tak, że się ciężej i zimniej robiło.
Jeich sytość długo strzyma — dopomógł jej mąż.
Zawsze tym Urbańskim najciężej było strajkować. Zając odsunął popędliwie garnek z wodzianką:
Cienkim, ochrypłym głosem krzyknął:
— Pokazało mu się nieraz, że nasz głód dłużej strzymuje. —
— Tylko w tem nasz ratunek, w naszej solidarności — wołała Andzia Sikora i od tych słów znów zrobiło się raźniej. Zaczęto dogadywać, uśmiechać się do przybyłych i kobiety, oglądając się za swoimi, wyniosły razem z pustemi koszykami nadzieję, że poradzą.
Wytrzymywali oni tedy ten dzień długi, bezczynny, ciężki czekaniem na jakieś zdarzenie, na początek pertraktacji.
Stary Kulesza zaszedł w południe na górę.
— Do domu, do domu — rzekł urzędowo, ale ledwo wsunął głowę między drzwi, zasypali go pogróżkami i twardym śmiechem. Dziewczyny siedzące za stołem i mężczyźni, którzy zostali jak przy robocie na swoich niskich stołkach przed fajlarkami.
Zając zrobił ruch jakby go chciał za kołnierz złapać, wszyscy patrzyli gniewnie, tylko trzypalcówka

137