Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/156

Ta strona została przepisana.

Wstały od stołu, podziękowały. Na chwilę ustało opowiadanie asystenta. Pani Marja poczuła ulgę. Doktór Stawan pozwolił sobie na chwilę oderwać przyjazne spojrzenie od jego twarzy. Ale nagle poczuł dokładnie, nawet jeszcze nie widząc, wzrok żony z tą samą niemą natarczywością, z którą od lat pytała go napróżno: Kto? Dlaczego?… —



Cały dzień to były dwie błyskawicznie zmieniające się myśli. Niezłomne postanowienie: nie zniosę tego dłużej — i nieśmiałe uporczywe pytanie: Ale jak żyć bez tego? —
Wtedy Anna wypowiedziała swoją decyzję. Tę już oddawna wiadomą, że nie może już być tutaj, tę, którą wciąż coś odwlekało.
Odrazu teraz nie wiedziała dobrze, co odwlokło ją na tak długo.
Zgodził się odrazu z tem lakonicznem zrozumieniem, które zawsze było takie bliskie Annie, ale tym razem nie docierało do prawdy.
Rozmowy ich dobiegały zawsze do odległej granicy, ale tylko do niej. Tam zostawały. Przecież nic nie mogło się zmienić w ich dniu powszednim.
Przyciągnął ją za ręce: — Będziemy się widywali tak jak dawniej? — spytał.
— Tak — odszepnęła Anna żarliwie i radosną pociechą ogarnęła ją niezłomna pewność, że nie może być inaczej, że się coś matuje z tego, że tak zosta-

152