Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/16

Ta strona została przepisana.

go, co się działo. Nieład w pokoju, firanki, które należało już zmienić (a więc były już oznaki), wszystko było przepojone nią samą.
Spod palców Piotra besilnych, zmęczonych szukaniem wymknął się pierwszy jasny lok Stefanka zapakowany w miękki ze starości papier. Trzeba było porzucić szukanie i znów płakać zdumionemi oczami, które jeszcze nie rozumiały nic, tak, jak na górze w fabryce, kiedy wtargnęła wiadomość:
— Pani. Nasza pani okna.. —
Tylko mały Stefan, jedyny syn, wczoraj przezornie wysłany do dziadków, nie wiedział jeszcze, że nie miał matki.
Długo ociężale siedzieli na swoich miejscach. Czas, w którym zatrzymał się cały bieg życia, kapał tykaniem zegara. Ale im było wszystko jedno która godzina. Niedomknięte szuflady wytrzeszczały lśniące, drewniane zręby. Trwało to tak długo, aż Piotr uwierzył, zrozumiał ostatecznie, że coś nieodwołalnego ukryło się przed nim, tak długo, aż Marja musiała wstać i w przedpokoju rozległ się dzwonek, a potem kroki.
Siostra Piotra, wysoka, tęga, podobna do niego, jasnowłosa z zapłakanemi oczyma i wargami, które już drżały, kiedy rozpięła pierwszy guzik palta, weszła do pokoju. Podeszła do niego i stanęła przy jego fotelu.
— Piotruś — szepnęła i rozpłakała się. Palto spadło na podłogę.
Obie kobiety odczuły to przyjście natychmiast ja-

12