Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/160

Ta strona została przepisana.

odnaleźć w sobie skruchy. Bolało, ale nie było żalu. Chciało się tylko żyć, niczyim kosztem, tylko własnym, a przecież musieli płacić także inni.
W kuchni nie ustawała sprzeczka. Głos matki wybijał się donośnie:
— Wszystko sama rób, wszystko pokazuj. —

Anna wstała i zaczęła układać żurnale, rozsypane w zmięte pojedyńcze kartki.



Ale bardzo prędko okazało się, jakie chwiejne oparcie było w tym domu, jak nie wystarczał na ochronę i gdzieindziej trzeba było szukać opieki.
To się stało właśnie teraz i Anna wiedziała, że należy tylko do niej. Krótko myślała o tem, czy powiedzieć Stawanowi. Postanowiła szybko: Później, żeby było łatwiej. Trzeba było tylko myśleć o tem jak to zrobić. Sam fakt był przesądzony.
Nie było to dziecko, które mogło się urodzić
Już odrazu zaczynało się z innej strony. Po raz pierwszy pożyczył od stawana pieniędzy.
Dał je jak ci którzy mają dosyć, wydają na swoje przyjemności. Łatwo, lekko, nie spytał na co. To było zaufanie, ale nietylko to. Nie znali przecież oboje swego powszedniego dnia. Powiedzieć, nie powiedzieć? Nie powiem — pomyślała Anna — kiedyś później. To nie jest trudne dla minie samej.
Tak wydawało się do ostatniego dnia.
Zimny wiatr, który ciął tego rana przejął Annę

156