Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/162

Ta strona została przepisana.

odnaleźć końca ani początku. Tak siedziało się tu nad ich nieważną zagadką samej, jak tylko można nią być, kiedy nie wie i nie czeka nikt. Już i wtedy trzy lata temu, choć Andrzej był tak blisko zjawiło się przeczucie tej prawdziwej samotności, że w najważniejszych, najtrudniejszych chwilach człowiek jest sam.
W zamkniętej szafce zegara szemrało tykanie. Anna miała przed sobą gazetę, czytała ją nawet. Potem przeraził ją własny spokój. Że tak nie można nie pamiętać, jak bardzo to bolało niegdyś.
Zimnemi palcami obracała ciężką, szklaną popielniczkę. Wtedy nagle uchwyciła się wspomnienia, Ożyło, rozjaśniło to czekanie. Płomienne, ociężałe, a wstrząsające przejęło ją przypomnienie tej chwili, która sprawiła, że się czekało tutaj, że się miało siłę pomyśleć tu przy butelkach eteru, przy opatrunkach: nie żałuję.
Że też naprawdę są kobiety, które mogą mieć dziecko, kiedy chcą, pomyślała Anna z nieskończonem zdumieniem.
Przeciągły dzwonek powtórzył się, potem głos u drzwi, dwa głosy i wypadki zastygłe w nieruchomości przy ciemnym stole ocknęły się — życie zaczęło się znów.
Lekarz wszedł, przywitał się z Anną. Przyjrzał jej się: — No więc proszę. —

…Rzemień opasał z całych sił. Nie wpijał się, ale za każdym drgnieniem czuła jego stanowczy, nieugięty ucisk. Na ramionach oparła się ciężko kobieta

158