Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/167

Ta strona została przepisana.

jej twarz, zbiedzoną, zmęczoną. Ta Anna, dlaczego zrobiła wszystko? Ale niema już w niej chłodu i niechęci z tamtego wieczoru na Krochmalnej, kiedy jej Anna sama powiedziała o tem.
Przez zamknięte drzwi z pokoju dobiegają znów odgłosy kolacji. Anna jest taka zmęczona, że nie może spać.
U Stawanów teraz Zosia idzie do łóżka, myśli, on jest jeszcze w lecznicy. Cesia jest dziś zupełnia inna: łagodna. Andrzej leży w szpitalu. Myśli stają się nagłe dziwnie wyraziste, pędzone gorączką docierają daleko i kiedy przypomina się pierwsza rozmowa z Cesią i tamte własne słowa: To też jest odwaga robić tak jak się chce, Anna nagle odnajduje jakąś wiadomą, nanowo odkrytą prawdę, że to jeszcze nie jest wszystko, tylko mała cząstka walki, jaką się toczy ze światem i jedynie pierwszą jej częścią jest własne ja.

— Śpi — myśli Cesia i nie porusza się w ciemności, żeby jej nie zbudzić. Już jest blisko noc, jutro będzie lepiej, to wiadomo. Na to jutro Cesia ma w torebce cztery miedziane piątki.



Ulica żyje, ulica pracuje w powszedni, ruchliwy wtorkowy dzień. Ludzie stoją pod murami bezczynnie, bezwstydnie żebrzą, albo jaskrawo obnażają swoją nędzę, ale środkiem biegną jeszcze inni, zajęci, szczęśliwi, pełni ważności swoich spraw.
Ulica żyje, przed bramami bazaru w przenośnych

163