Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/175

Ta strona została przepisana.

lowem, bo za każdym szelestem mama unosiła się na łokciu i poprzez ciemność patrzyła ku niej.
Potem ucichło nareszcie, mama jęczała niekiedy, ojciec pochrapywał przez sen z kanapy i Anna znów od początku podjęła swoją drogę, od dnia, kiedy wyszła z tego mieszkania pierwszy raz, żeby zacząć wszystko nanowo, aż do tego, kiedy wróciła i dalej — do dzisiejszego, do jutra, w którem znów trzeba jeszcze jeden raz zaczynać od początku, jeżeli się chciało żyć.
Wiodła ta droga po sublokatorskich pokojach, po zapomnianych słowach cudzych i własnych. Jak któregoś dnia patrząc na śpiącego Andrzeja, pomyślała nieoczekiwanie pierwszy raz: gdyby to był mój brat.. i przestraszyła się tej myśli, bo ją już znała oddawna.
Szło się po nieskończonych drabinach schodów wszystkich mieszkań, w których była praca, zawsze ta sama, źle płatna, zdobywana z trudem. Jedyną zdobyczą było wtedy to, że się mogło bez pomocy przeżyć swój dzień i odpowiadać tutaj na Twardej wesoło.
— Jak ci się wiedzie? —
— Doskonale. —
Skądże się brała ta latami wrośnięta myśl, że komuś jest potrzebny uśpiony w szufladzie papierowy dyplom? Chyba mamie. — Moja córka skończyła uniwersytet… Wciąż dalej temi schodami, aż na Piękną. Tam przystawała myśl.
Obok pierwszych chwil, kiedy się jeszcze było obcą, pierwszych spojrzeń, pierwszych spostrzeżeń.

171