Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/177

Ta strona została przepisana.

Chciała nie myśleć o niej. Ale znów uparcie i niezmordowanie trzeba było iść wstecz po wszystkich dniach, które przywiodły do dzisiejszego, do pierwszych kiedy się zaczęło żyć, jak się chciało samej, aż do dziś, kiedy było wiadomo, że to jeszcze niewszystko, że to sam początek.
Chciałam sama wiedzieć wszystko, więc co może mi być zaoszczędzone — odpowiedziała sobie.
Nic., i to były ostatnie słowa nocnej rozmowy. Anna zasnęła i obudziła się rano zmęczona tą nocą, jakby jeszcze przeżyła w niej całe swoje życie od początku po wczorajszy dzień.
Pierwsza budziła się mama. Górą okna płynęło już jasne światło dnia, dolne szyby przesłaniała gęsta ciemność chustek. Mama wstawała, kiedy jeszcze z kanapy dochodziło głębokie, miarowe pochrapywanie. Anna zbudzona tym szmerem z lękiem weszła w nowy dzień.
Jedna była tylko wolna godzina w czasie pokratkowanym ulicami, lekcjami, szukaniem pracy, a ta jedna rozpychała cały dzień, rozrzucała plany, nadawała im pozór bezcelowości, ponieważ nie wiodły do niej.
Anna ubierała się prędko, naoślep rzucała się w ten czas niezapełniony. Przecież było wiadomo, że musiał minąć.
W kuchni mama rozpalała ogień pod blachą, mrugając oczami, których nie zasłaniały teraz szkła.
Danek spał jeszcze skurczony na łóżeczku dziecinnem, które już oddawna nie miało siatki.

173