Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/179

Ta strona została przepisana.

— Tajemnice, wszyscy naokoło wiedzą. Nawet Cesia. Matka nie może wiedzieć skąd.. —
— Mamo proszę cię, później ci opowiem.. —
Mama milczała wrogo. Wtedy Anna pokazała kartkę. Zadrżała w palcach pokłótych igłą. Mama zbladła:
— To ty dlatego, Andzia, co jemu jest? — i potem nieoczekiwanie boleśnie:
— Miejsce żony jest przy mężu.. —
To nieprawda że bywa jakiś wspólny ludzki język — pomyślała Anna i powiedziała łagodnie: — Widzisz, że muszę iść.. —
Budynki szpitalne stały jak domki w dziecinnej grze ponumerowane, rozstawione niezbyt daleko od siebie. Otwartą bramą płynęli ludzie. Był dzień przyjęć. Tramwaj najeżdżał tu wypełniony gośćmi do szpitala, którzy wieźli paczki, koszyki z brzęczącemi garnkami. Anna wmieszała się między tłum i razem z innymi odnalazła pawilon VI. Zdaleka na korytarzu przed zamkniętemi drzwiami zobaczyła Cesię. Stała z dwojgiem innych.
Była blada, oczy miała podbite, obok niej czekała młoda, ładna dziewczyna i starszy mężczyzna, chudy, pochylony z krzywą łopatką i mizerną twarzą. Oczy Anny przywarły najpierw do zamkniętych drzwi:
— Dlaczego zamknięte? — zapytała ze skrytą trwogą.
— Nie można wchodzić do niego. Leży sam. Tam tylko jeden jest przy nim. —

175