Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/184

Ta strona została przepisana.

— Będziesz pił? — spytał Stefan.
Niezgrabnemi palcami wziął ze stolika szklankę i podsunął mu pod wargi.
Sto razy już chciał, żeby Julka weszła i zakrzątała się trochę koło niego, ale Andrzej dziś nie chciał nikogo. Dopytywał się tylko niekiedy:
— Jest tam kto? —
— A są Julka i pewno Feliks, bo dziś nie robią mają wejść? —
— Nie, nie — prosił Andrzej — niech dziś nie wchodzą. Może już jutro. —
— A siostra możeby i tak przepędziła — uspakajał Stefan.
— Lepiej mi dziś — powiedział Andrzej.
— A widzisz… —
Nastało milczenie. Uśmiech Andrzeja, jedyne, co się w nim nie zmieniło, rozjaśnił mu twarz i zgasł nagle.
— Nie żałowałbym, żeby przynajmniej jeszcze trochę, — rzekł ochryple.
Stefan krzesłem niespokojnie zaszurał i zwiesił głowę. W ciszy Andrzej ciągnął dalej:
— Żeby się przynajmniej wiedziało, o, tyle się zrobiło… A tak żyło się, przeleciało nimem coś zdążył… —
— Jędruś, nie mów tyle… —
— A, zostaw już — zniecierpliwił się Andrzej. — Naostatku był ten strajk. Żeby to byli ludzie zorganizowani, mocni, inaczejby jeszcze poszło, a i tak nie dali się. —

180