Strona:PL Gustawa Jarecka - Przed jutrem.pdf/190

Ta strona została przepisana.

śmiecić“ i chwytali dosłyszalne teraz w ciszy dalekie kaszle, jęki i chrapania.
To był oddział gruźlików. Tam leżeli w salach i separatkach i odsłaniali prawdę tej choroby na którą według starych zwyczajów umierali zbyt czuli bohaterowie, subtelne kobiety i szlachetni działacze-
Tutaj umierali niepoetyczni ludzie, którzy nie jadali dosyta, mieszkali w zimnych, niewietrzonych pokojach i ci, co oddychali azotniakiem, trucizną ołowiu i siarki po fabrykach, starzy i młodzi bez zębów, z wpadniętemi twarzami, nie usychali cicho, ale chrząkali, charczeli, wlekli do końca trud życia i wydobywali resztki płuc jak rozpalone sztaby z pieca, jak grzebienie z maszyny, po całem życiu, które jeżeli znało urlop, to bezrobocie.
Z minuty na minutę postanawiała Anna: — Nie będę się pytała, wejdę… — i znów w milczeniu czekała, snując te same rozmyślania.
Jeszcze raz wyszła siostra z separatki. Dostrzegła Julkę. Spojrzała. Musiała ją sobie zapamiętać, bo zbliżyła się do niej:
— Pani chce wejść? Niech pani wejdzie. Tylko spokojnie, — i odeszła z pudełkiem instrumentów do opatrunku.
Julka bezradnie obejrzała się za Anną. Stała pod ścianą. Na jej twarzy były mokre smugi jak wąskie ścieżki, ale już nie płakała.
— Może pani chce?… — spytała Julka ochryple.
Wtedy za drzwiami separatki coś upadło. Krzesło, a może stolik. Ktoś mówił coś bardzo głośno i oni

186